wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 110

                  *Oczami Claudii*

Droga do domu zajęła nam trochę czasu. Po drodze wstąpiliśmy zrobić zakupy,a przy okazji pozowaliśmy do zdjęć choć oboje nie mieliśmy na to ochoty. Każdy patrzył na nas w sklepie jakbyśmy conajmniej mieli coś ukraść. Zakupy minęły w dobrym humorze, Harry czasem mnie przytulił,złapał za rękę,ale chyba tylko na pokaz,że jest między nami okej. W końcu za nie cały tydzień mieliśmy brać ślub, a tylko my wiemy,że do niego nie dojdzie. To by było bez sensu! W niecały tydzień nie pokaże,że się zmienił,a brać ślub tylko dlatego,że wszystko zostało przygotowane też jest nie wporządku. Owszem,jestem pewna swoich uczuć,ale nie wiem czy chciałabym być z kimś kto mnie okłamuje... 
W domu byliśmy o 13, mama siedziała na ławce przed domem bujając w wózku nasze maleństwa. 
- Po co te zakupy?- spytała cicho.- Obiad prawie gotowy.- uśmiechnęła się i odstawiła wózek na bok. 
-Nie wiedzieliśmy,że już wrócisz.- zaśmiałam się.- Chodźmy do środka. 
W domu było gorąco podobnie jak na dworze. Mama powiedziała,że klimatyzacja się zepsuła,ale ma przyjechać ktoś do naprawy. Harry rozpakował zakupy, a ja i mama nakryłyśmy stół. Mama poszła po zupę i dość długo nie wracała więc poszłam zobaczyć co się dzieje. Stała w kuchni z ważą w rękach i patrzyła przez okno. 
-Co tam zobaczyłaś?- spytałam podchodząc do niej. 
-Patrz na niego. -powiedziała cicho kiwając głową w stronę okna. Harry trzymał w objęciach Darcy i Alex'a. Wyglądał słodko, przy okazji mówiąc coś do nich. Wyszłam pospiesznie bojąc się,że może jednemu z nich coś się stać.
-Dwójka to chyba za dużo na raz,a Ty chyba niezbyt dobrze sie czujesz.-powirdziałam oschle. 
-Nie musisz mówić do mnie takim tonem. Gdybym nie czuł się dobrze nie stałbym tu teraz tylko pewnie leżał w łóżku.-skarcił mnie wzrokiem. Wzięłam od niego Darcy mając nadzieję,że Harry przestanie się złościć,ale z drugiej strony mam być dla niego miła? Oboje spędziliśmy chwilę przed domem,ale mama krzyczała żeby siadać już do stołu bo wystygnie. Nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnęłan się do niego,a on ten uśmiech odwzajemnił. Włożyliśmy maleństwa do wózka i zabierając je do domu usiedliśmy przystole. Zupa jarzynowa w wykonaniu mamy była pyszna! Czekając na drugie danie podeszłam do maleństw żeby je rozebrać i nakarmić. Darcy była troszkę większa od Alex'a i miała grubsze nóżki niż on,ale nie była tak pulchna na buzi haj Alex. Oboje wyglądali tak słodko,że nie mogłam przestać się na nich napatrzeć. Alex miał krótkie brązowe loki zupełnie jak jego tata gdy był tak mały jak on. Przypomniałam sobie,że Anne kazała nam przyjechać do nich z maleństwami,ale teraz nie bardzo mam na to ochotę... Ona nie wiedziała co jej syn wyprawia,a ja nie chciałam przed nią udawać super pary wiedząc,że mamy problemy. Harry pomagał mamie w kuchni,a ja przebierałam Alex'a . 
-Kto jest taki brudny?-mówiłam do niego choć wcale mnie nie rozumiał,ale uśmiechał się! - Ale pięknie się uśmiecham do mamusi!- Harry podbiegł zobaczyć jak nasz synek pierwszy raz się uśmiecha, a następnie spojrzał na mnie. Widziałam,że ma łzy w oczach,ale nie mogłam od tak mu wybaczyć... Kocham go i będę go kochać,ale dla mnie to jest ciężkie.. Wiem,że teraz po prostu nie mogę go poślubić, stworzyła się jakaś blokada! Nie potrafię nawet tego sensownie opisać. 
-Nie mogę was stracić...-wyszeptał i wybiegł z domu. Stałam nad Alex'em,który był rozebrany i nie wiedziałam co mam zrobić i co się stało! 
-Idź za nim!-krzyknęła mama podchodząc do mnie żeby zająć się małym. To wszystko trwało dosłownie chwilę! Wybiegłam za nim,ale nigdzie nie było go widać. Pobiegłam w stronę parku, ale po Harrym ani śladu. Wyjęłam z kieszeni komórkę i wybrałam numer do Harry'ego. 
-Odbierz ten telefon do cholery!- biegłam gadając sama do siebie trzymając telefon przy uchu rozglądając się za nim,ale nigdzie nie było go widać. Nie miałam pojęcia gdzie mógł pójść,a telefonu nie odbierał. Przebiegłam cały park,ale nigdzie go nie było. Martwię się o niego, nie chce żeby zrobił sobie coś złego!  Telefon nadal milczał, zaczęłam pytać przypadkowych osób czy go nigdzie bie widziały. Niestety nikt go nie widział,a niektórzy nawet nie wiedzieli kim on jest. Stałam na środku ulicy obracając się wokoło, a do oczu podchodziły łzy. Dlaczego on mi to kurwa robi! Zadzwoniłam do mamy czy wrócił, ale niestety w domu go nie było. Stwierdziłam,że pobiegnę po auto i poszukam go bo biegając szybko go nie znajdę. Szlam do domu dość szybko, biegać nie miałam już siły. Zobaczyłam jakieś zbiegowisko pod moim domem. Przeczuwałam już,że Harry znowu coś wymyślił... W tłumie dostrzegłam moją mamę i dzieci, która chyba zapomniała o tym,że paparazzi są wszędzie,a dzieci bie mogą być fotografowane! Harry stał przed domem czekając chyba na mnie. Podeszłam bliżej patrząc na tego głupka ze złością wymalowaną na twarzy. 
-Dowiem się co Ty wyprawiasz?-spytałam. Nigdy nie byłam na niego tak zła jak dzisiaj! 
-Chcę Ci oświadczyć jak bardzo Cię kocham i zaśpiewać Ci piosenkę.-odparł ze spokojem. Mama stała zadowolona, a od Harry'ego było czuć alkohol. Ja nie mam siły do tego człowieka ! Już widzę,że się nie zmieni, a ślubu już na pewno nie będzie. 
- You and I... We don't wanna be like Them! We can make it till the end! Nothing can come between...-rozpłakałam się. Nie będzie już tak jak on by tego chciał. Nie wiem i nie potrafię mu tego powiedzieć bo wiem,że go zranię. Co ja mam do jasnej cholery zrobić... Gdy skończył śpiewać przytuliłam go,a tłum,który zebrał się wokół niego zaczął bić brawo łącznie z mamą,która płakała. 
-Kocham Cię Claudia, nawet nie wiesz jak bardzo...-szepnął mi do ucha. 
-Wiem Harry...-łzy spływały mi po policzkach. Czy już ostatni raz go przytulam? Loczek mi tego nie wybaczy... 



               *Oczami Zayn'a* 

Ally zdecydowanie była miłością mojego życia! Nie mówiąc jej nic kupiłem pierścionek zaręczynowy,a  z okazji,że wyjeżdżamy na trzy dni z chłopakami do Francji,a Alyssa ma tam przyjechać oświadczę się jej tam! Nie spodziewa się tego, a ja będę najszczęśliwszym facetem pod słońcem gdy powie mi "tak". Nigdy nie czułem się tak jak czuję się przy niej. Nie muszę udawać kogoś kim nie jestem,mogę opowiadać jej głupie historie, dowcipy, które czasami wcale nie są śmieszne, ale ona to lubi! Oboje wiemy,że jesteśmy sobie przeznaczeni,że mimo tego wszystkiego jesteśmy razem... Bo po prostu kochany się jak nikt inny na świecie! Może poza Harrym i Claudią. Oni są idealni! 
Obudziłem się o 11. Moja piękna dziewczyna spała tuż obok mnie taka jak Bóg ją stworzył. Pocałowałem ją w jej opalone na lekki brąz plecy i po cichu wstałem przygotować śniadanie. Z lodówki wyjąłem jajka, masło,szczypior i sok pomarańczowy. Telefon rozdzwobił się jak oszalały , pewnie znowu projektanta od Versace ! Nie daje mi spokoju... 
-Halo? 
-Zayn,tu Donatella Versace.-przedstawiła się grzecznie. Nie wierzę! Zawsze dzwobiła jakaś nachalna babka,która chciała się spotkać "bo ma propozycję". 
-Aaa...-zatkało mnie mówiąc szczerze.- Dzień dobry. 
-Dzwonię do Ciebie ponieważ chciałabym żebyś razem z pozostałymi wziął udział w pokazie naszej marki. Moja asystentka dzwoniła do Ciebie w tej sprawie,ale nigdy nie masz czasu.-zaśmiałam się. -Chciałabym żebyś rozpatrzył tę propozycję. Nie dzwoniłam do waszego managementu jeszcze,ale pracujemy nad tym. Pokaz odbędzie się 22 sierpnia i jest on charytatywnym pokazem, w którym udział biorą same gwiazdy. 
-Myślę,że nie ma problemu,ale lepiej najpierw zadzwonić do Paula bo nie wiem czy bie mamy jakiejś trasy koncertowej. Miałbym do pani prośbę. -pomyślałem o sukience dla Alysson! Na pewno by się ucieszyła, a podarował bym jej ją dopiero w Paryżu.  Wytłumaczyłem jej o co chodzi,podałem wszystkie wymiary,a sukienka miała zostać stworzona  w ciągu kilku dni. Co prawda nie mało to kosztuje,ale czego nie robi się dla kogoś kogo kochamy. 
Nakładałem jajecznicę na talerze nucąc piosenkę Jaya-Z. Nagle poczułem czyjeś ręce na swoim brzuchu. Po tych obgryzionych paznokciach było wiadomo,że to ręce  Alyssy . 
-Nie obgryzaj tych paznokci!-kręciłem przecząco głową. 
-Dopiero wstałam,a Ty już wrzeszczysz.-usiadła przy stole z oburzoną miną. 
-Skarbie nie "wrzeszczę"! - zaśmiałem się.-Brzydko to wygląda no-zrobiłem smutną minę,a ona się uśmiechnęła. 
-No wiem,wiem! już nie będę.-położyła rękę na sercu i zaczęła się śmiać. -Smacznego mój kucharzu.-nachyliła się nad stołem składając usta do pocałunku. Pocałowałem ją i zaczęliśmy jeść. Chyba była bardzo głodna bo wszystko zniknęło z talerza w ciągu pięciu minut. Chwile później zebrała wszystkie naczynia i zaczęła je wkładać do zmywarki. 
-Idę się ubrać.-powiedziałem klepiąc ją  w tyłek. Jak zwykle nie miałem w co się ubrać,ale to już było normalne. Założyłem czarne dresy i zwykły t-shirt w końcu dziś nic ważnego nie miałem do roboty. Alyssa przyszła do pokoju kładąc się na łóżku. 
-Jutro jedziesz?-spytała ze smutkiem w głosie. 
-Niestety tak.-odpowiedziałem kładąc się obok niej. 
-A wiesz,że Perrie też będzie w Paryżu?-mówiąc to przez jej głos przeszła złość. 
-Ally.. Proszę nie zaczynaj ...-trochę przeszkadzał mi cały czas temat Perrie. 
-Po prostu wiem,że będzie się do Ciebie lepiła!-wrzasnęła. 
-Mnie i Perrie nic nie łączy i zrozum to wreszcie.-nie wytrzymałem. -Ile razy można powtarzać!!!- wybuchnąłem- nic tylko Perrie,Perrie i Perrie! 
-Przestań!-krzyknęła.- Wiem i czuję to,że ona się nie oprze takiej okazji...-dodała pospiesznie. 
-Proszę Cię! Ona dla mnie nie ma jakiegokolwiek znaczenia.-przytuliłem ją. Nie chciało mi się znowu z nią kłócić bo po co? Ja i Perrie nigdy nie będziemy razem. A kto wie co stało się między nią a Douglasem?? 
- A Ty i Douglas?-spytałem siadając na łóżku. 
-Co ja i Douglas?-oburzyła się. 
-No chcę wiedzieć wszystko. Trochę czasu z nim spędziłaś przecież. 
-No i co? Jest tylko moim kolegą. Myślisz,że od razu pchałabym się mu fo łóżka?!-wrzasnęła siadając. 
-Nie wiem.-rzuciłem obojętnie bez namysłu. 
-Wiesz co?! Za kogo Ty mnie masz !-rozpłakała się. Zabrała swoje rzeczy do łazienki i zamknęła się w niej. 
-Ally... Nie miałem tego na myśli no..-stałem pod drzwiami i prosiłem żeby mnie wpuściła do środka. Słyszałem,że płacze . Czasami powinienem pomyśleć zanim coś powiem! 



                  *Oczami Niall'a*


Brakowało mi Harry'ego. Przez Claudię i dzieci zmienił się diametralnie. Sam w domu z Lou po prostu się nudziłem. Chciałbym żeby oni wszyscy znowu byli w domu. Liam mieszka teraz z Danielle i ich dzieckiem w Dublinie więc nie może z nami przebywać tak jak kiedyś. Przykro mi,że tak się stało,ale nic nie da się zrobić! Na szczęście już jutro spotkamy się wszyscy razem i chociaż przez chwilę będzie jak dawniej. Leżałam na kanapie jedząc tacos. Louis wrócił do domu z Eleanor,której na prawdę nie lubię! Nigdy jej nie lubiłem. Mówiąc szczerze tęskniłem za Margaret. Chciałem żeby tu teraz była,żebym mógł się do niej przytulić. Byłem dziwnie smutny,zjadłem wszystkie słodycze jakie tylko miałem.. Wziąłem kluczyki od auta i pojechałem fo sklepu po coś do jedzenia. 
*pół godziny później* 
korki były niesamowite jak na 22 ! Wszedłem do sklepu biorąc wielki koszyk na zakupy. Wiedziałem,że dzisiaj noc będzie należała do mnie. Szedłem między mrożonkami wkładając mrożone pizzę do wózka. Nagle moja ręka zahaczyła o inną. Podniosłem wzrok i to była ...Margaret! O tak! 
-Cześć przystojniaku.-powiedziała miękko. 
-Cześć. Dawno Cię nie widziałem!-byłem lekko zdenerwowany. 
-Ja Ciebie też,Tęskniłam za Tobą Nialler..-powiedziała cicho. Damn! Jaka ona jest bezpośrednia! 
-Mówiąc szczerze ja za Tobą też.-skoro ona mówi co myśli dlaczego ja bym nie mógł. Chciałem ją przytulić,ale zachaczyłem nogą o wózek i wywrócił się ze wszystkimi . Margaret zaczęła się śmiać,a ja podszedłem do niej i zacząłem ją całować. Objęła mnie w pasie,a ja przyciągnąłem ją do siebie. 
-Bardzo Tęskniłam.-szepnęła cicho.-Zjemy dziś razem kolację?-popatrzyła na mnie tymi swoimi wielkimi oczami. To ja chciałem spytać ją o kolację! 
-Sam chciałem Tobie to zaproponować. -uśmiechnąłem się. Oboje poszliśmy poszukać czegoś lepszego na kolację niż mrożona pizza. Kupiliśmy czerwone wino , a na kolację miał być łosoś. Humor poprawił mi się o 180 stopni ! Może teraz nam wyjdzie bycie razem... Nie wiem jak mogłem dopuścić do tego żeby ją stracić. 



                  *Oczami Lou*

Eleanor to jest taka moja miłość jak dla Harryego Claudia. Pomimo tego co zrobiła i powiedziała kocham ją bezgranicznie i to się nie zmieni na pewno. Leżeliśmy na łóżku wspomniająv stare dobre czasy. 
-A co z Niallem i Margaret?-spytała. Zrobił się bardzo dziwny i taki hmm...przygnębiony.- powiedziała kładąc głowę na moim brzuchu.
- Z tego co wiem pokłócili się o coś i tak się skończyło. Widać,że był w niej zakochany.-zaśmiałem się po czym zacząłem bawić się jej włosami.
-Może zejdziemy do niego,co?-zaproponowała. Nagle usłyszeliśmy ogromny śmiech dochodzący z dołu. 
-Impreza?-zdziwiłem się. Zeszliśmy ba dół,a tam stała w kuchni wraz z Niallem jego Margaret! 
-Miło widzieć was razem.-powiedziała Eleanor. 
-Was również.-odzwajemniła słowa z uśmiechem.-Zjecie z nami kolację?
-Myślę,że byłoby super-uśmiechnąłem się . Niall puścił mi oczko,a na jego twarzy w końcu zagościł ten kochany uśmiech. Wraz z Ell zaczęliśmy nakrywać do stołu,a Niall i Margaret ciągle chichotali w kuchni przyrządzając jedzenie. 
-Fajnie,że jednak im się układa.-powiedziała podekscytowana Ell patrząc w stronę kuchni. 
-Bardziej jednak cieszę się z tego,że nam się udało!-pocałowałem ją w czoło i zacząłem ustawiać lampki do wina. Po chwili z sałatką zjawił się Niall,a Matgaret przyniosła ładnie pachnącego łososia. Miałem nadzieję,że ta kolacja mimo wszystko wypadnie świetnie i że miło spędzimy czas razem! 

Oczywiście na mnie i Niall'a spadło sprzątanie po kolacji. Dziewczyny siedziały na kanapie pijąc wino,a my jako grzeczni chłopcy sprzątaliśmy wszystko co zostało na stole. 
-Myślisz,że ta kolacja zmieni coś w Tobie i Margaret?-spytałem wkładając talerz do zmywarki. 
- W sumie nie wiem..-powiedział cicho.-Mam nadzieję,że tak chociaż nigdy nic nie wiadomo .-uśmiechnął się. Gdy wszystko było posprzątane nie liczyliśmy na wino bo pewnie już go nie było więc wyjęliśmy z lodówki piwo i dołączyliśmy do dziewczyn. 
Ta kolacja minęła bardzo fajnie,szkoda,że nie było z nami reszty naszej paczki.... 






____________________

110 juz za nami 😃 kto wie czy do 200 albo i dalej nie dobijemy hahah :) jakby były gdzies literówki to przepraszam ale każdy rozdział teraz pisze na telefonie i możliwe ze po prostu autokorekta cos mi zmieniła . Obserwajacych  ubywa z nieznanego mi powodu. Czy to dlatego, ze wznowilam pisanie? Dziwne ... 
Mimo wszystko dziekuje wszystkim,ze nadal jestescie i czytacie. Jesli cos jest nie tak napiszcie od razu w komentarzu postaram sie to zmienić . Buziaki ! 


 

6 komentarzy:

  1. Emm...nigdy nie byłam dobra w komentowaniu,no,ale widzę,że będę pierwsze więc:
    B.O.S.K.I zaglądałam tutaj raz w tygodniu ! i w końcu jest! ;D
    Harry,Harry,co powiesz na odwyk ? Zmień sie debilu,bo stracisz Claudie i dzieci ! -,-.
    Zayn planuje się oświadczyć....JEJE!! <3 Mam nadzieję,że już jest nie zdradzi,bo kurde wykastruję.
    Tak trochę dziwnie,tak sobie wyobrazić,że chłopcy osobno. Liam w Dublinie ma dziecko i tak mieszka,Hazz ma dwóję dzieci,Zayn chce się oświadczyć. Jeszcze tylko niech El będzie w ciąży i Margaret to...o kurdę.
    Dobra nie przeciągam. Do następnego ! (mam nadzieję,że nie będzie za dwa miesiące).
    Weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Neeeeeeeeeeeeeeeeeeeeexxxxxxxxxxxtttttt!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bedzie jutro :)/mrs styles

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, świetny, świetny <3 Czekam na następny *-*

    Zapraszam do siebie:

    http://mojawymarzonahistoria.blogspot.com/

    Za każdy komentarz się odwdzięczam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny raz to powiem JESTEŚ ZAJEBISTAAA
    Hazza i odwyk to mnie zatkało
    BLOG JEST ZAJEBISTY TAK JAK TY:-*
    /Happy

    OdpowiedzUsuń